Kolejny obrazek z ogrodowego cyklu. Mam szkic do kolejnego, ale namaluję go dopiero w przyszłym roku.
poniedziałek, 31 grudnia 2012
wtorek, 18 grudnia 2012
Para
Skończyłem. Jeszcze nie podzieliłem kartki na dwoje.
Nie wiem, czy to zrobię. Każdy obrazek jest z innej parafii, ale są na tej samej kartce papieru.
Nie wiem, czy to zrobię. Każdy obrazek jest z innej parafii, ale są na tej samej kartce papieru.
wtorek, 11 grudnia 2012
wtorek, 4 grudnia 2012
Gazeciarka skończyłem
Przy takim tempie pracy farby mi całkowicie zapleśnieją, lub zagniją, a pudełko zardzewieje. Ostatnio musiałem tubki z tymi farbami w wodzie moczyć, bo zupełnie nie mogłem ich odkręcić. Może kiedyś przyjdą lepsze czasy i mój sprzęt nie będzie się marnował od nieużywania.
Skończyłem gazeciarkę. Jako tło posłużyło mi komunistyczne wydanie "Czerwonego i czarnego" Myślę, że Pan Stendhal mi wybaczy - ludzie przecież gorsze robią rzeczy, a tekst na obrazku jest czytelny i jak ktoś chce, to może sobie na upartego poczytać.
ps Obiecuję już nie niszczyć wartościowych książek....
Skończyłem gazeciarkę. Jako tło posłużyło mi komunistyczne wydanie "Czerwonego i czarnego" Myślę, że Pan Stendhal mi wybaczy - ludzie przecież gorsze robią rzeczy, a tekst na obrazku jest czytelny i jak ktoś chce, to może sobie na upartego poczytać.
ps Obiecuję już nie niszczyć wartościowych książek....
środa, 28 listopada 2012
Gazeciarka kontynuuję
Jak dobrze pójdzie, to jutro skończę. Zresztą i tak nigdzie się nie śpieszę. Właśnie na zadrukowanych kawałkach schnie sobie aqua-glanz.
poniedziałek, 26 listopada 2012
piątek, 23 listopada 2012
Wycinanka
Co mają wspólnego gęś i stara książka? - Nic. Ze starej książki można powyrywać kartki i zrobić z tych kartek tło. Właśnie jestem w trakcie pracy. Wczoraj poprzyklejałem do papieru kartki, i wszystko wskazuje na to, że klej już wysechł. Niestety ze względu dużą liczbę obowiązków rodzinnych praca nad obrazkiem idzie mi wolniej niż program budowy dróg i autostrad w Polsce, ale będę relacjonował moje postępy :)
środa, 21 listopada 2012
niedziela, 24 czerwca 2012
Po szkicu
I namalowałem. Szkic był tylko ideą. Dodałem trochę więcej ptactwa. Wyposażyłem też każdego w nakrycie głowy.
Film nakręciłem. (Dużo jest z tymi filmami roboty)
ps. Zużyłem dużo farby
Film nakręciłem. (Dużo jest z tymi filmami roboty)
piątek, 22 czerwca 2012
Szkic
Myślałem sobie o następnej ilustracji. Brzydkie Kaczątko zostało zakrzyczane przez cały drób w okolicy. Narysowałem sobie więc szkic z całą bandą podwórkowych krzykaczy.
Chyba im jeszcze jakieś nakrycia głowy zorganizuję...
Chyba im jeszcze jakieś nakrycia głowy zorganizuję...
niedziela, 17 czerwca 2012
Kaczuszkowo cd
Czary mary! I już mam na jednej kartce dwa obrazki.
Dlaczego na jednej kartce? - To proste, bo są z jednej bajki.
Po małej obróbce ilustracja wygląda tak:
A tutaj możecie sobie poczytać
Dlaczego na jednej kartce? - To proste, bo są z jednej bajki.
Po małej obróbce ilustracja wygląda tak:
A tutaj możecie sobie poczytać
czwartek, 14 czerwca 2012
Kaczuszkowo
Oj, zaniedbuję ostatnio bloga!
Tak, czy inaczej wstawiam kaczuszkę z niedokończonej następnej ilustracji.
ps. To nie jest brzydkie kaczątko.
Tak, czy inaczej wstawiam kaczuszkę z niedokończonej następnej ilustracji.
ps. To nie jest brzydkie kaczątko.
piątek, 8 czerwca 2012
Pięknym być
Brzydkie kaczątko chodziło mi po głowie. Chodziło w kółko, aż wyszło!
Bajeczkę tę czytałem już bardzo dawno, więc musiałem sobie przypomnieć. Zacząłem trochę szukać po sieci znalazłem stronę wolnych lektur. Są tam znane i nieznane mi bajki.
Usiadłem przy biurku, wziąłem kawałek kartki i zrobiłem taki szkic
Musiałem sobie jeszcze pozaznaczać na obrazku co jakim kolorem pomalować i zabrałem się do roboty.
Po dwóch godzinach skończyłem.
(Jak dla mnie, to jest to prawdziwy speed-painting.)
Możecie poczytać dzieciom tę bajkę:
Brzydkie kaczątko. Część I
cdn ...
Bajeczkę tę czytałem już bardzo dawno, więc musiałem sobie przypomnieć. Zacząłem trochę szukać po sieci znalazłem stronę wolnych lektur. Są tam znane i nieznane mi bajki.
Usiadłem przy biurku, wziąłem kawałek kartki i zrobiłem taki szkic
Musiałem sobie jeszcze pozaznaczać na obrazku co jakim kolorem pomalować i zabrałem się do roboty.
Po dwóch godzinach skończyłem.
(Jak dla mnie, to jest to prawdziwy speed-painting.)
Możecie poczytać dzieciom tę bajkę:
Brzydkie kaczątko. Część I
cdn ...
wtorek, 5 czerwca 2012
Na deszczowy wtorek
Przeczytajcie sobie bajeczkę
Kruk i lis
Bywa często zwiedzionym,
Kto lubi być chwalonym.
Kruk miał w pysku ser ogromny;
Lis, niby skromny,
Przyszedł do niego i rzekł: «Miły bracie,
Nie mogę się nacieszyć, kiedy patrzę na cię!
Cóż to za oczy!
Ich blask aż mroczy!
Czyż można dostać
Takową postać?
A pióra jakie!
Szklniące, jednakie.
A jeśli nie jestem w błędzie,
Pewnie i głos śliczny będzie».
Więc kruk w kantaty; skoro pysk rozdziawił,
Ser wypadł, lis go porwał i kruka zostawił.
IGNACY KRASICKI
Na ten sam temat, ale po angielsku
A Fox once saw a Crow fly off with a piece of cheese in its beak and settle on a branch of a tree.
"That's for me, as I am a Fox," said Master Reynard, and he walked up to the foot of the tree.
"Good day, Mistress Crow," he cried. "How well you are looking today: how glossy your feathers; how bright your eye. I feel sure your voice must surpass that of other birds, just as your figure does; let me hear but one song from you that I may greet you as the Queen of Birds."
The Crow lifted up her head and began to caw her best, but the moment she opened her mouth the piece of cheese fell to the ground, only to be snapped up by Master Fox.
"That will do," said he. "That was all I wanted. In exchange for your cheese I will give you a piece of advice for the future: "Do not trust flatterers."
I oglądnijcie obrazek
A teraz. Do roboty...
Kruk i lis
Bywa często zwiedzionym,
Kto lubi być chwalonym.
Kruk miał w pysku ser ogromny;
Lis, niby skromny,
Przyszedł do niego i rzekł: «Miły bracie,
Nie mogę się nacieszyć, kiedy patrzę na cię!
Cóż to za oczy!
Ich blask aż mroczy!
Czyż można dostać
Takową postać?
A pióra jakie!
Szklniące, jednakie.
A jeśli nie jestem w błędzie,
Pewnie i głos śliczny będzie».
Więc kruk w kantaty; skoro pysk rozdziawił,
Ser wypadł, lis go porwał i kruka zostawił.
IGNACY KRASICKI
Na ten sam temat, ale po angielsku
The Fox and The Crow
"That's for me, as I am a Fox," said Master Reynard, and he walked up to the foot of the tree.
"Good day, Mistress Crow," he cried. "How well you are looking today: how glossy your feathers; how bright your eye. I feel sure your voice must surpass that of other birds, just as your figure does; let me hear but one song from you that I may greet you as the Queen of Birds."
The Crow lifted up her head and began to caw her best, but the moment she opened her mouth the piece of cheese fell to the ground, only to be snapped up by Master Fox.
"That will do," said he. "That was all I wanted. In exchange for your cheese I will give you a piece of advice for the future: "Do not trust flatterers."
I oglądnijcie obrazek
A teraz. Do roboty...
poniedziałek, 4 czerwca 2012
Jaś i Małgosia
Dobra wracamy do Jasia i Małgosi. Udało mi się przygotować już wszystkie ilustracje do tej troszeczkę makabrycznej bajki. Ponieważ treść każdy zna, więc skupię się na wybranych fragmentach.
Podpisy pod obrazkami będą po angielsku, bo w tym języku dostałem tekst do ilustrowania.
Jaś Małgosia są prowadzone przez białego ptaka do domku przemiłej Baby Jagi.
Suddenly they saw a beautiful white bird sitting on the branch of a tree overhead. It sang so sweetly that the children stopped to listen to it. When it spread its great white fluttering wings and flew off they ran after it as quickly as they could. It seemed to know that the children were following, for it circled slowly in front of them until it stopped over a tiny cottage in the heart of the wood.
Podchodzą do domku i jedzą go.
Gretel took a piece of gingerbread in one hand and a pane of hard candy in the other, and sat down to enjoy herself. As they were both eating they heard a gentle voice from the inside of the cottage...
Pojawia się przemiła Baba Jaga, która zaprasza dzieciaki do domku.
"Dear little children," said the old woman, "do not be afraid of me. You are welcome to eat as much of my house as you like. But come inside and I will give you a nice dinner."
Baba Jaga zamyka Jasia w stajence celem tuczenia.
Then she seized Hansel with her shrivelled hand, carried him into a little stable, and locked him behind a gretaed door.
Sprytny Jaś przerabia Babę Jagę na pieczeń. (jest też wersja, że czyni to Małgosia)
Then Hansel gave her a push tha drove her far into a fire.
Podpisy pod obrazkami będą po angielsku, bo w tym języku dostałem tekst do ilustrowania.
Jaś Małgosia są prowadzone przez białego ptaka do domku przemiłej Baby Jagi.
Suddenly they saw a beautiful white bird sitting on the branch of a tree overhead. It sang so sweetly that the children stopped to listen to it. When it spread its great white fluttering wings and flew off they ran after it as quickly as they could. It seemed to know that the children were following, for it circled slowly in front of them until it stopped over a tiny cottage in the heart of the wood.
Podchodzą do domku i jedzą go.
Gretel took a piece of gingerbread in one hand and a pane of hard candy in the other, and sat down to enjoy herself. As they were both eating they heard a gentle voice from the inside of the cottage...
"Dear little children," said the old woman, "do not be afraid of me. You are welcome to eat as much of my house as you like. But come inside and I will give you a nice dinner."
Baba Jaga zamyka Jasia w stajence celem tuczenia.
Then she seized Hansel with her shrivelled hand, carried him into a little stable, and locked him behind a gretaed door.
Sprytny Jaś przerabia Babę Jagę na pieczeń. (jest też wersja, że czyni to Małgosia)
Then Hansel gave her a push tha drove her far into a fire.
Miłych snów dzieci...
środa, 30 maja 2012
Święta Łucja
Moja Żona powiedziała do mnie:
-Namaluj ikonę.
Więc, co miałem robić? Zabrałem się za malowanie ikony. Zresztą myśl ta chodziła za mną już dosyć długo, więc namawiać mnie do tego nie trzeba było dwa razy.
Najpierw zacząłem się przygotowywać teoretycznie. Poczytałem to i owo o malowaniu ikon w sieci i stwierdziłem, że mogę spróbować. Zakupiłem więc:
1. Deskę lipową do malowania ikon.
2. Kilka kolorów tempery.
3. Gesso akrylowe.
Doszedłem do wniosku, że ikonę zrobię trochę na skróty i zmodyfikuję trochę cały proces przygotowania i malowania. (Niech mi wszyscy puryści wybaczą)
Dechę zaszpachlowałem gruntem chyba ze trzy razy i pozwoliłem jej wyschnąć. Nie nakładałem na nią płótna (pierwsze odstępstwo od reguły). Po tym procesie była biała jak śnieg i gładka jak ...(dopiszcie sobie sami).
Mam teraz deskę. Trzeba się zastanowić co na niej namalować. Tak właściwie, to kogo na niej namalować. Miała to być św. Łucja. Jak to święta w dawnych czasach, to bardzo ciężkie miała życie i skończyła z wyłupionymi oczami brr... (musicie przeczytać jej żywot, aby się trochę o niej dowiedzieć).
Koniec końców na ikonie powinna znaleźć się młoda dziewczyna z oczami na tacy i gałązką palmową w ręku jako symbolem zwycięstwa.
W sieci można znaleźć gotowe szablony ikon tzw podlinniki, lecz podlinnik dla św Łucji, to niezbyt mi się podobał. Doszedłem do wnioski, że wykombinuję coś sam. Wziąłem kalkę ołówkową i narysowałem własny szablon:
Szablon mam. Teraz trzeba go przenieść na deskę. Zarysowałem go z drugiej strony grafitem, przyłożyłem do deski i zacząłem przebijać za pomocą kolorowej kredki. Trochę dziwnie teraz ten szablon wygląda: (to jest jego lewa strona)
Gdy już miałem przeniesiony szablon, to zabrałem się za złocenie. Pomalowałem miejsca to złoceń klejem i zostawiłem na godzinę. Na tak przygotowaną powierzchnię nakładałem szlagmetal (na prawdzie złoto, to mnie nie stać):
Złocenie to jest bardzo brudny i trudny proces. Po całym pokoju latają kawałki metalu. Trzeba wstrzymywać oddech, aby przez przypadek płatek pozłoty nie poleciał gdzie sam chce, a nie tam gdzie chcemy, aby był przyklejony. Kichnięcie - to już prawdziwa tragedia. Koniec końców, jakoś udało mi się pozłocić:
Zabrałem się z malowanie. I wszystko zepsułem.:( Wziąłem więc papier ścierny, wyczyściłęm dechę, zagruntowałem jeszcze raz. Ponownie przeniosłem rysunek świętej na deskę i stwierdziłem, że ją pozłocę, jak ją namaluję.
Zacząłem malować temperą. Oczywiście sposobem akwarelisty. Poprawnie powinno się malować ikony od koloru najciemniejszego, do jasnego. Niestety moja moja dusza akwarelisty nie pozwala mi na malowanie w taki sposób. Akwarelą maluję się od kolorów jasnych do ciemnych. Zacząłem więc malować po swojemu (drugie odstępstwo od reguły). Malowałem zwykłą temperą, która nie za bardzo chciała tworzyć ładne warstwy. Musiałem więc do niej dodawać akrylowego medium do laserunków. Kupiłem kiedyś to medium, ale bardziej nadawało się do zaklejania pędzli, palców i wszystkiego wokół, niż do tworzenia ładnych warstw farby. Teraz jednak to medium trochę mi się przydało.
Będąc na tym etapie doszedłem do wniosku, że mogę pozłocić obrazek, bo teraz trudno już będzie go zepsuć. Domalowałem jeszcze szatę i inne szczegóły - i obrazek gotowy.
ps.
Teraz schnie pod werniksem. W całym domu czuć zapach terpentyny.
-Namaluj ikonę.
Więc, co miałem robić? Zabrałem się za malowanie ikony. Zresztą myśl ta chodziła za mną już dosyć długo, więc namawiać mnie do tego nie trzeba było dwa razy.
Najpierw zacząłem się przygotowywać teoretycznie. Poczytałem to i owo o malowaniu ikon w sieci i stwierdziłem, że mogę spróbować. Zakupiłem więc:
1. Deskę lipową do malowania ikon.
2. Kilka kolorów tempery.
3. Gesso akrylowe.
Doszedłem do wniosku, że ikonę zrobię trochę na skróty i zmodyfikuję trochę cały proces przygotowania i malowania. (Niech mi wszyscy puryści wybaczą)
Dechę zaszpachlowałem gruntem chyba ze trzy razy i pozwoliłem jej wyschnąć. Nie nakładałem na nią płótna (pierwsze odstępstwo od reguły). Po tym procesie była biała jak śnieg i gładka jak ...(dopiszcie sobie sami).
Mam teraz deskę. Trzeba się zastanowić co na niej namalować. Tak właściwie, to kogo na niej namalować. Miała to być św. Łucja. Jak to święta w dawnych czasach, to bardzo ciężkie miała życie i skończyła z wyłupionymi oczami brr... (musicie przeczytać jej żywot, aby się trochę o niej dowiedzieć).
Koniec końców na ikonie powinna znaleźć się młoda dziewczyna z oczami na tacy i gałązką palmową w ręku jako symbolem zwycięstwa.
W sieci można znaleźć gotowe szablony ikon tzw podlinniki, lecz podlinnik dla św Łucji, to niezbyt mi się podobał. Doszedłem do wnioski, że wykombinuję coś sam. Wziąłem kalkę ołówkową i narysowałem własny szablon:
Szablon mam. Teraz trzeba go przenieść na deskę. Zarysowałem go z drugiej strony grafitem, przyłożyłem do deski i zacząłem przebijać za pomocą kolorowej kredki. Trochę dziwnie teraz ten szablon wygląda: (to jest jego lewa strona)
Gdy już miałem przeniesiony szablon, to zabrałem się za złocenie. Pomalowałem miejsca to złoceń klejem i zostawiłem na godzinę. Na tak przygotowaną powierzchnię nakładałem szlagmetal (na prawdzie złoto, to mnie nie stać):
Złocenie to jest bardzo brudny i trudny proces. Po całym pokoju latają kawałki metalu. Trzeba wstrzymywać oddech, aby przez przypadek płatek pozłoty nie poleciał gdzie sam chce, a nie tam gdzie chcemy, aby był przyklejony. Kichnięcie - to już prawdziwa tragedia. Koniec końców, jakoś udało mi się pozłocić:
Zabrałem się z malowanie. I wszystko zepsułem.:( Wziąłem więc papier ścierny, wyczyściłęm dechę, zagruntowałem jeszcze raz. Ponownie przeniosłem rysunek świętej na deskę i stwierdziłem, że ją pozłocę, jak ją namaluję.
Zacząłem malować temperą. Oczywiście sposobem akwarelisty. Poprawnie powinno się malować ikony od koloru najciemniejszego, do jasnego. Niestety moja moja dusza akwarelisty nie pozwala mi na malowanie w taki sposób. Akwarelą maluję się od kolorów jasnych do ciemnych. Zacząłem więc malować po swojemu (drugie odstępstwo od reguły). Malowałem zwykłą temperą, która nie za bardzo chciała tworzyć ładne warstwy. Musiałem więc do niej dodawać akrylowego medium do laserunków. Kupiłem kiedyś to medium, ale bardziej nadawało się do zaklejania pędzli, palców i wszystkiego wokół, niż do tworzenia ładnych warstw farby. Teraz jednak to medium trochę mi się przydało.
Będąc na tym etapie doszedłem do wniosku, że mogę pozłocić obrazek, bo teraz trudno już będzie go zepsuć. Domalowałem jeszcze szatę i inne szczegóły - i obrazek gotowy.
ps.
Teraz schnie pod werniksem. W całym domu czuć zapach terpentyny.
wtorek, 29 maja 2012
Muszę zrobić portofolio :) Dostałem długi tekst. Do niego muszę dorobić obrazki. Ze względów ochrony praw autorskich nie mogę zamieścić całości, ale chyba taki kawałek wystarczy
“You know, Grandpa Bear, you have a big tummy.
Is a baby in there, just like in my Mummy?”
Dobra tekst mam. Teraz będę chodził w kółko kilka dni, aby coś rozsądnego wymyślić. Mam szkic
“You know, Grandpa Bear, you have a big tummy.
Is a baby in there, just like in my Mummy?”
Dobra tekst mam. Teraz będę chodził w kółko kilka dni, aby coś rozsądnego wymyślić. Mam szkic
Zawsze mi się przy tym wszystkim kartka brudzi. Brudzą mi się ręce, oraz gumka do mazania. Szkic, to jest 90% sukcesu. Teraz, to wystarczy tylko wszystko dokładnie farbkami pomalować.
Zaczynam od misia ojca:
Zaczynam od misia ojca:
Malowanie futra, to nie jest malowanie, tylko rzeźbienie. Każdy włos musi być namalowany osobno. Można się nabawić bólu nadgarstka i nerwicy.
Później trzeba jakiegoś innego niedźwiedzia dorobić.
Z tym mi poszło szybciej, bo futra za dużo spod ubrania nie wystaje.
Teraz najmniejszego, najbardziej ciekawskiego gościa - specjalisty od niedźwiedzich ciąż.
Ten też był bardzo futrzasty, więc znowu mnie przy nim ręka boli. Na koniec ostatni. Dobrze, że tylko czterech ich było.
A, jeszcze jedno. Musiałem jeszcze różne elementy upiększające dodać. Typu trawka i piesek i inne tam takie....
Subskrybuj:
Posty (Atom)